Kurczak pieczony smakuje zawsze dobrze! Chociaż robię go rzadko, bo o ptaka z dobrej fermy trudno, to jeśli już, zawsze w jarzynowym towarzystwie:) Tym razem z buraczkami, ziemniakami i marchewką. Do tego konkretna wiązka świeżego tymianku. Choć to ziółko mocne w smaku i stosować go należy z umiarem, mnie umiar w tej materii nie obowiązuje. Tymianek kocham ponad życie i sypałabym go również do kawy, jeśli by tylko w kawę się dobrze wpasował...A tymczasem cudnie smakiem przegryzł słodkie, młode warzywa i obsypał aromatycznie, że palce lizać, kurczaka. Mógłby być to kurczak z buraczkami z zasmażką, ziemniakami z wody i surówką. Też byłby smaczny. Ale skoro wszystko razem może się w jednym zapiec i nie trzeba tyle po obiedzie zmywać, a w dodatku tak ładnie wygląda, to ja wybieram tą wersję. I wszystkim, choćby na zbliżający się weekendowy obiad szczerze polecam.
KURCZAK PIECZONY Z WARZYWAMI
Do obiadu dla dwóch osób (i Juniora) potrzeba:
- 2 duże ćwiartki z kurczaka (lub 6 podudzi lub bioderek)
- 4 średniej wielkości młode ziemniaki
- pęczek młodych marchewek
- 4-5 młodych buraczków
- pół główki młodego czosnku
- masło
- oliwa z oliwek
- sól morska gruboziarnista
- świeży tymianek
Pod skórkę kurczaka wsadziłam plastry masła, rozmasowałam i obsypałam mięso solą morską. Wyłożyłam do posmarowanego oliwą żaroodpornego naczynia i obłożyłam dokładnie umytymi ziemniakami i marchewką oraz obranymi ze skórki buraczkami. Pomiędzy warzywa i kurczaka powciskałam całe, lecz rozgniecione ząbki czosnku i gałązki tymianku.
Całość oblałam oliwą, obsypałam solą i piekłam dwie godziny w temperaturze 180 stopni, aż w domu pięknie pachniało i ślinka ciekła, nie mogąc się doczekać. A potem zajadaliśmy się daniem razem z roszponką popijając kompot z czerwonych porzeczek. I kurczak smakował nam wszystkim, bez wyjątku:)
SMACZNEGO!
Iwona, szacun za wytrwałość i powodzenia w dalszych kulinarnych podbojach i eksperymentach:) Będziemy regularnie podglądali.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ania b.
Iwona, szacun za aktywność na blogu. Będziemy Cię regularnie odwiedzali i podglądali Twoje kulinarne osiągnięcia. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńAnia b.
Dzięki, miło mi słyszeć te słowa:) I kiedyś zamiast podglądać musimy coś wspólnie kulinarnego zdziałać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń