Już od dawna przymierzałam się do tego namierzonego w książce Jamiego O. przepisu, bo choć sam w sobie jest bardzo prosty, to o główny składnik - świeży bób, nie jest łatwo. Zwykle zapakowany na straganach w foliowe worki, zaparowany i "zapyziały" nadaje się tylko do ugotowania. A w tej paście liczy się świeżość i bób musi być pierwsza klasa! Trafił mi się właśnie taki, samodzielnie uskubany na działeczce, wyłuskany z fasolek i łupinek dziś rano tuż przed śniadaniem. W przepisie Jamiego bobowi w paście towarzyszy również świeży zielony groszek i ser pecorino. Groszku nie miałam, co nie wpłynęło przewrotnie na smak grzanek, pecorino zastąpiłam grana padano, całość zblendowałam razem z drobnolistną miętą i zaserwowałam w dwóch wersjach - z mozarellą i korycińskim serem z czarnuszką. I urządziłam sobie bardzo świeże w smaku śniadanie zapijane śniadaniową kawą z mlekiem. Repeta niebawem, bo bobu na działeczce urodzaj. Bobowe święto w mojej kuchni zatem trwa:)
P.S. Kowalsko, wpadasz na miseczkę gotowanego ze śmietaną, czosnkiem i ziołową solą?
GRZANKI Z PASTĄ Z BOBU
Składniki na trzy grzanki:
szklanka świeżo wyłuskanego bobu, obranego z łupinek
1 łyżka tartego długodojrzewającego sera (np. pecorino, parmezan, grana padano, bursztyn)
1 łyżeczka oliwy z oliwek
4 gałązki mięty
ciabatka lub inne ulubione pieczywo
kilka plasterków mozarelli
sól, pieprz
kilka kropel soku z cytryny
Bób należy utrzeć w moździerzu lub zblendować na gładką pastę razem z oliwą, cytrynowym sokiem i listkami mięty, a następnie do pasty dodać tarty ser. Pieczywo obsmażyć na patelni lub podpiec pod grillem w piekarniku na złoty kolor. Na gotowe grzanki nałożyć pastę, przykryć mozarellą, oblać kilkoma kroplami oliwy z pierwszego tłoczenia, obsypać listkami mięty, solą i pieprzem i zajadać:) Jamie O. wspomina, że taką pastę można również dodać do świeżo ugotowanego tagliattele. Nie próbowałam ale spróbuję:)
SMACZNEGO!
ależ ja Cię nienawidzę za te zdjęcia! życzę sobie grzaneczkę! z bobkiem:)
OdpowiedzUsuńKowalska