piątek, 30 sierpnia 2013

...zapiekanka ziemniaczana z łososiem i szpinakiem

Na piątkowy obiad, jak na piątek przystało, była dziś rybka, lecz w niecodziennym wydaniu. Skryty pod kołderką z ziemniaków i młodego szpinaku łosoś, upieczony w śmietanowym sosie, co w boczki z pewnością mi pójdzie, znikł z talerzy równie szybko, jak szybko udało się go zrobić. Bo to danie ekspresowe, które nie wymaga godzinnego stania przy patelni, panierowania ryby na jednych talerzach, a na drugich robienia sałatki i innych dodatków. Się robi szybko, przyjemnie pachnie siedząc w piecu i smakuje bardzo łososiowo. Wielbicielom łososia i zapiekanek, co się nie boją o swoje boczki, gorąco polecam:)

ZAPIEKANKA ZIEMNIACZANA Z ŁOSOSIEM I SZPINAKIEM
 
 
Składniki:
  • filet z łososia (około 300 g)
  • 8 małych ziemniaków
  • szklanka śmietanki 18% (używam "łaciatej")
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 garści szpinaku baby
  • sól, pieprz, oliwa z oliwek
Ziemniaki obieram ze skórki, a następnie tnę za pomocą mandoliny na cienkie plastry. Wrzucam je do małego rondelka, solę, pieprzę, dodaję 2 obrane i rozgniecione ząbki czosnku, zalewam śmietanką i gotuję na wolnym ogniu około 15 minut od czasu zagotowania i sporadycznie mieszam pilnując aby nie przywarły do dna. W międzyczasie smaruję naczynie żaroodporne delikatnie oliwą z oliwek, myję i osuszam liście szpinaku oraz obieram łososia ze skóry i tnę go na mniejsze plastry o szerokości około 1 cm. Kiedy ziemniaki są już podgotowane, wykładam połowę z nich do naczynia żaroodpornego, a na nich układam łososia, solę i pieprzę go do smaku. Na rybę kładę świeże liście szpinaku, oblewam je kilkoma łyżkami śmietanki, w której gotowały się ziemniaki i przykrywam całość zapiekanki ich drugą połową. Piękę w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni na 40 minut. I gotowe!
 
SMACZNEGO!
 








czwartek, 29 sierpnia 2013

...banalnie proste ciasto ucierane z owocami

Takie ciasto kojarzy mi się szczególnie z moją babcią, która zawsze w trakcie ucierania masła z cukrem powtarzała , żeby nie oblizywać kuli, bo będę mieć łysego męża:). Nie słuchałam i kosztowałam, i ani męża, ani łysego nie mam, za to smak tej słodkiej przyjemności tak mi się w pamięci zatarł, że pozwalając sobie dziś ponownie słodko przy ucieraniu zgrzeszyć, przywołałam wyjątkowo miłe wspomnienia...Banalnie proste to ciacho. Miksera nie trzeba, tylko drewnianą kulę do ciasta i solidną miskę, lub makutrę, 10 minut czasu na ucieranie i kilka dostępnych z reguły w każdej kuchni składników. Do tego świeże owoce, 45 minut w piecu i ciacho gotowe. A że obrusik niedoprasowany mam? No cóż, rasową kulinarną blogerką nie jestem i na przemyślane stylizacje i prasowanie obrusu to ja czasu nie mam. Głodni wybaczą, dzieciaci zrozumieją, a wrażliwi estetycznie być może:).

CIASTO UCIERANE Z OWOCAMI
 
Składniki:
  • 150 g masła (z reguły 3/4 standardowej 200g kostki)
  • 1 szklanka cukru (kryształ)
  • 2 szklanki mąki tortowej
  • 4 jajka
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 szklanki mleka
  • 2-3 łyżki cukru trzcinowego
  • świeże owoce (wykorzystałam maliny i brzoskwinie)
Zanim rozpocznę ucieranie ciasta masło i jajka wyciągam z lodówki i czekam, aż nabiorą pokojowej temperatury, a masło zmięknie. Następnie kroję masło w kostkę, wrzucam do dużej miski i dodaję cukier. Całość ucieram energicznymi ruchami za pomocą drewnianej kuli do ciasta, aż powstanie gładka masa. Następnie dodaję jaja ucierając stopniowo z masą jedno za drugim. Do takiego maślano-jajecznego kogla-mogla dodaję przesianą mąkę i proszek do pieczenia, dosypując je mniej więcej w czterech porcjach, stopniowo, jedna za drugą. Na koniec dodaję lekko podgrzane mleko i ucieram ciasto, aż wszystkie składniki połączą się w gładką masę. Wykładam ją za pomocą łyżki do formy, w ciasto wciskam owoce i obsypuję je cukrem trzcinowym. Piękę około 45-50 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.
 
SMACZNEGO!


niedziela, 25 sierpnia 2013

...gazpacho

Kiedy pierwszy raz opowiedział mi o tej zupie mój hiszpański kolega Oscar, za oknem było jakieś minus 20 stopni, wiał mroźny, szwedzki wiatr, a ja kazałam mu się stuknąć w czoło i posłałam do diabła z takim przepisem. Jednak kiedy nadeszło lato, i kiedy zrobiło się gorąco jak na plaży w Maladze, sięgnęłam po niego bardzo chętnie. Od tego momentu, jeśli tylko dostępne są już mięsiste malinowe pomidory lub tzw. bawole serca, robię gazpacho regularnie, przełamując pomidorowy smak zupy rybnym smakiem anchois, tuńczyka lub długodojrzewającą szynką. Przygotowanie tego chłodnika zajmuje chwilkę, warto jednak przetrzymać go przez conajmniej  godzinę w lodówce, aby się dobrze schłodził, a smaki wszystkich jego składników porządnie przegryzły. Kto kocha pomidory, a gazpacho jeszcze nie jadł, niech koniecznie je sobie teraz zrobi. Romans odwieczny gwarantowany! Więc...Amore pomidore:)
 
GAZPACHO
 Składniki:
  • 1 kg dojrzałych, mięsistych pomidorów (np. malinowe lub bawole serca)
  • 3 małe ogórki
  • 1 papryka (czerwona, żółta lub zielona, jak kto woli)
  • 1 szalotka (lub 2 łyżki pokrojonej drobno cebuli)
  • 1 duży ząbek czosnku
  • 1 mała papryczka chilli
  • 2 kromki czerstwego pieczywa (najlepiej na zakwasie, ale może być również nasz zwykły pszenny polski chleb)
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka octu winnego
  • sól i pieprz
  • pół słoiczka filecików anchois (około 6-8 szt.)
  • dodatki: puszka tuńczyka w sosie własnym, długodojrzewająca szynka (np. serrano lub parmeńska), a nawet - ugotowane na twardo jajo
  • świeże zioła: natka pietruszki, bazylia, kolendra (wszystkie razem lub każde osobno)
Pomidory obieram ze skórki, a następnie kroję na mniejsze kawałki. Zwykle usuwam z nich tą część, która zawiera pestki i najwięcej wody, dzięki czemu chłodnik jest bardziej klarowny i gęstszy. Wrzucam następnie do blendera i dodaję obrane ze skórki ogórki, pokrojoną na ćwiartki paprykę, cebulkę, czosnek, pozbawioną pestek papryczykę chilli i anchois. Całość miksuję do konsystencji gęstej zupy, choć widziałam również przepisy, według których wszystkie składniki należy pokroić w drobną kostkę, a następnie wymieszać (kto ma czas i ochotę niech kroi...). Następnie dodaję czerstwy już chleb. Chwilę moczę go w zupie, a następnie z nią miksuję, aż zyska na gęstości. Na koniec dosmaczam - oliwą z pierwszego tłoczenia i octem winnym, solą, pieprzem i ziołami. Patenty na zioła w tej zupie mam dwa - albo miksuję je na początku razem z warzywami, albo dodaję na finał w miseczce. Mocno schładzam, dopiero podaję. A co z dodatkami? Można je dodać na wierzch zaserwowanego już w miskę chłodnika. Najlepiej tuńczyka w sosie własnym i pokrojone w kostkę na twardo jajo. Lub pokrojoną cieniutko i drobno szynkę. I jeszcze kapka oliwy i gotowe!
 
SMACZNEGO!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

...sałatka ze smażonych pomidorów i cukinii

Tak się nam ostatnio pomidory smacznie wygrzały  w tym sierpniowym słonku i takiej słodkości nabrały, o której z pewnością będę nocami śnić w mroźne dni... Więc łapię codzień te pomiodorowe smaki lata, duszę i w słoiki zakręcam, i wykładam na talerze dosmaczone świeżymi ziołami w sałatkach, zupach i na kanapce z szynką i żółtym serem. Klasyczna caprese ląduje na obrusiku regularnie. Jakiś czas temu wykombinowałam sobie też jej przewrotną wersję - z lekko podsmażonych pomidorów koktajlowych i bardzo młodej (bo im młodsza tym słodsza) cukinii z czosnkiem. Pomidory w niej robią się jeszcze bardziej słodkie, a w połączeniu z mozzarellą, bryndzą lub serem z niebieską pleśnią jeszcze bardziej pachną latem. Zajadam je z podpieczonymi na patelni razem z oliwą grzankami, ale obstawiam, że równie dobrze będą smakować w takim wydaniu z ugotowanym al dente spaghetti. Do tego kieliszek czerwonego wina i la dolce vita jest:)

SAŁATKA ZE SMAŻONYCH POMIDORÓW I CUKINII 
 
Składniki na 1 porcję:
  • garść pomidorków koktajlowych
  • 1 mozzarella (bryndza lub ser z niebieską pleśnią)
  • 1 mała młoda cukinia
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • około 10 listków świeżej bazylii
  • 1 ząbek czosnku
  • pieczywo (na grzanki)
  • sól i pieprz
Na zimną patelnię wlewam oliwę i dorzucam pokrojony w cienkie plasterki czosnek. Całość podsmażam przez około minutę. Następnie dorzucam pokrojoną w plasterki o grubości około 0,5 cm cuknię i smażę razem z czosnkiem kolejne 3 minuty. Jako ostatnie dorzucam przepołowione na pół pomidorki kotajlowe i listki bazylii, delikatnie solę i pieprzę i smażę z cukinią około minuty. Warzywa wykładam na talerze, a na nich rozsypuję poszarpaną niekoniecznie zgrabnie mozzarellę, ostrzejszą od niej bryndzę lub najkonkretniejszy w smaku niebieski ser pleśniowy (np. Lazur).
 
SMACZNEGO!

czwartek, 15 sierpnia 2013

...francuskie tosty z kremowym serkiem i leśnymi owocami

Śniadaniowy rarytas! Prosty i szybki w przygotowaniu jak jajecznica, ale (jak dla mnie), zdecydowanie przyjemniejszy. Opiekane na patelni kanapki w mleczno-jajecznej panierce przygotowuję zwykle z utrzymywanego na czarną godzinę w zamrażalce pieczywa tostowego, a czasem, jeśli się w domu trafi, z lekko przesuszonej już chałki lub drożdżowego ciasta. French toasty klasyczne, z dodatkiem cynamonu, skropione sokiem wyciśniętym ze świeżej pomarańczy mi smakują najlepiej zimową porą. Teraz, kiedy lodówkę mam wypchaną pod sufit sezonowymi owocami, serwuję je właśnie z nimi, dosmaczone serem riccota, kremowym mascarpone lub naturalnym serkiem homogenizowanym. Umajam czasem świeżą miętą, a czasem zielonymi listkami tymianku, skrapiam ku większej radości podniebienia gryczanym miodem lub syropem klonowym i zajadam razem z Juniorem. Po takim śniadaniu dobry humor na cały dzień zagwarantowany:)

FRANCUSKIE TOSTY Z KREMOWYM SERKIEM I OWOCAMI LEŚNYMI

Składniki:
  • 2 kromki pieczywa tostowego
  • 1 jajko
  • 1/4 szklanki mleka
  • 1/2 łyżeczki cukru waniliowego
  • szczypta cynamonu
  • szczypta soli
  • 2 łyżki kremowego serka (riccota, macarpone, naturalny serek homogenizowany)
  • świeże leśne owoce (jeżyny, maliny, jagody, borówki)
  • syrop klonowy lub miód gryczany
  • 1 łyżeczka oliwy z oliwek
  • 1 łyżka masła (najlepiej klarowanego)
Do głębokiego talerza rozbijam jajo, dodaję mleko, cukier, cynamon i szczyptę soli, energicznie mieszam widelcem do połączenia się wszystkich składników. W takiej mleczno-jajecznej masie maczam dokładnie pieczywo, pozwalając aby każda kromka solidnie się nią nasączyła. Na patelni rozgrzewam mieszankę masła i oliwy i od razu po tym, jak się rozgrzeje, smażę upanierowane pieczywo na złoty kolor (około 3 minut z każdej strony). Usmażone tosty wykładam na talerz, dosmaczam serkiem, obsypuję owocami i obficie oblewam syropem klonowym lub miodem. I wcale potem nie mam wyrzutów sumienia, że je zjadałam...:)
 
SMACZNEGO!

wtorek, 13 sierpnia 2013

...makaron z krewetkami i suszonymi pomidorami w winnym sosie

Ten makaron to jeden z moich makaronowych ulubieńców. Nauczyłam się go przygotowywać po wizycie w jednej włoskiej restauracji. Chociaż pasty są w menu tego typu knajp standardem, tą wersję widuję w kartach rzadko. Rzadko też pojawia się w programach kulinarnych. To wyjątkowo aromatyczna i jednocześnie bardzo lekka potrawa, z reguły na bazie pasty linguini, w której smak krewetek podkreśla delikatny sos na bazie białego wina, a przełamują go suszone pomidory. Warto wybrać do niej pomidory dobrej, włoskiej jakości, najlepiej z zalewy na bazie oliwy, mięsiste i delikatne, i trzymać się z daleka od przesuszonych, przypominających skwarki odpowiedników przygotowywanych w Polsce, ponieważ oprócz krewetki to właśnie suszony pomidor w tym daniu gra główną rolę. Ja przygotowuję go zawsze w wersji delikatnie pikantej, ze szczyptą suszonej peperonicno, ale smakuje równie dobrze bez ostrej papryki. Idealny na szybki lunch, romantyczną kolację we dwoje i babskie ploteczki przy butelce schłodzonego wina...

MAKARON Z KREWETKAMI I SUSZONYMI POMIDORAMI W WINNYM SOSIE
 

 
Składniki na 2 porcje:
  • opakowanie mrożonych krewetek (około 20 szt.)
  • pół szklanki suszonych pomidorów (około 15 szt.), np. PONTI
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 łyżki masła
  • 2 małe ząbki (lub 1 duży) czosnku
  • szczypta peperoncino w płatkach
  • skórka otarta z jednej cytryny
  • łyżka soku z cytryny
  • 3/4 szklanki białego (lub ewentualnie różowego) wytrawnego lub półwytrawnego wina
  • 2 łyżki posiekanej drobno natki pietruszki
  • makaron (linguini, spaghetti, bucatini)

Krewetki rozmrażam. Na zimną patelnię wlewam oliwę, dodaję masło i podgrzewam na wolnym ogniu mieszając, aż składniki się połączą i rozgrzeją gotowe do smażenia pozostałych składników. Lubię taką kombinację oliwno-maślanego smaku, która w szczególności pasuje do krewetek. Do rozgrzanego tłuszczu dorzucam następnie rozmrożone i odsączone na ręczniku papierowym krewetki, drobno pokrojony czosnek, otartą skórkę z jednej (wcześniej dokładnie wyszorowanej i sparzonej) cytryny i pokrojone na mniejsze kawałki suszone pomidory, dosmaczam ostrą papryczką i smażę wszystko na delikatnie skwierczącej patelni około 3 minut regularnie mieszając. Potem podlewam winem i sokiem z cytryny, zwiększam ogień pod patelnią i gotuję bez przykrycia kolejne 3-4 minuty, do czasu, kiedy część wina odparuje, a sos stanie się przyjemnie aksamitny (co przy takiej ilości masła w sosie łatwo osiągnąć). Ściągam patelnię z ognia, dorzucam do niej ugotowany zgodnie z instrukcją na opakowaniu makaron, plus (dla lepszej fuzji sosu z makaronem) łyżkę wody, w której gotował się makaron i świeżą natkę pietruszki. Mieszam, wykładam na talerze. Dosmaczam już na talerzu świeżo zmielonym pieprzem i solą morską, z którego zwykle chwilę potem, jak już zniknie pasta, wyjadam resztki sosu za pomocą bułeczki, i z patelni też wyjadam bo mi zwykle smaku tego boskiego mało...co i Wam polecam:).
 
SMACZNEGO!