Moje kubki smakowe są w raju kiedy spotykają na swojej drodze włoskie lub tajskie smaki. Zdarzyło nam się z Głównym Degustatorem zajadać zarówno w Italii, jak i w Tajlandii i mam wrażenie, że oba te kraje mają ze sobą wiele wspólnego. Słońce, uśmiech na twarzy tubylców, pyszną kuchnię i bardzo podobny sposób gotowania. Włosi jedzą tagliattele i inne pasty, Tajowie pad thaia i inne przyprawiające o kulinarny zawrót głowy kluski z woka. Ci pierwsi przyprawiają dania cytryną, bazylią i dobrą oliwą, a drudzy limonką, kolendrą i rybnym sosem. Natomiast dania zarówno włoskie, jak i tajskie są bardzo szybko przygotowywane, bardzo aromatyczne i kochają się z ostrą papryką:) Tęskniąc za tymi wyjątkowymi smakami wakacji przygotowałam swobodną wariację na temat azjatyckiego makaronu. Danie robi się w niecałe 20 minut i można przygotowywać je z różnymi warzywami. Ja wybrałam młodą marchew, pędy bambusa i leżakujące bez pomysłu w mojej lodówce resztki cukinii, ale równie dobrze będzie smakować z brokułami, słodką papryką, zieloną fasolką lub kiełkami fasolki mung. Wyszły z tego przesycone smaczkami kluski, które przywołały miłe kulinarne wspomnienia: małż z tajską bazylią z Krabi, pad thaia z lokalnego targowiska i "veri szpajsi sołsu" z obskurnej, ale niedorównującej smakiem żadnej innej, garażowej "restauracji" w Bangkoku... Kto był, wie o co chodzi. Kto jeszcze nie - musi tam jechać:)
MAKARON SOBA Z ŁOSOSIEM I WARZYWAMI
Składniki na porcję dla 2 osób:
świeży filet z łososia (około 25 - 30 dkg)
makaron soba (dwie "wiązki")
2 średniej wielkości młode marchewki
1/3 szklanki pędów bambusa
1/2 cukinii
2 ząbki czosnku
3-4 cm kawałek imbiru
2 małe papryczki chilli
1/2 czerwonej cebuli
1 limonka
olej sezamowy
sos teriyaki
sos rybny
Z łososiowego fileta ściągam skórę, oblewam sosem teriyaki i podsmażam w całości na rozgrzanym na patelni oleju sezamowym z dwóch stron, aż do zarumienienia się. Odkładam na bok. Na równoległej patelni wrzucam na rozgrzany olej sezamowy poszatkowany czosnek, chilli w drobno pociętych krążkach, cebulkę w piórkach, marchewkę pokrojoną w słupki, a cukinię w kostkę oraz odsączone z zalewy pędy bambusa. Przesmażam wszystko razem przez około 5 minut w międzyczasie mieszając energicznie kilka razy. Do takiej mieszanki dodaję ugotowany zgodnie z instrukcją na opakowaniu makaron soba i wszystko razem mieszam. Wykładam na talerze, na wierzchu układam porwane na kawałki plastry usmażonego łososia i polewam dressingiem zrobionym na patelni, na której smażył się łosoś. A robię go tak: na patelnię, na której smażył się łosoś dodaję 4 łyżki sosu teriyaki, 2 łyżki sosu rybnego, wyciskam sok z limonki i dokładnie mieszam wszystkie składniki zeskrobując z patelni resztki łososia. Polane już dressingiem danie posypuję natką kolendry i czasem dosmaczam uprażonymi ziarnami sezamu lub drobno pokrojonymi /rozmiażdżonymi w moździerzu orzechami ziemnymi. Czasami też zamieniam łososia na krewetki i zawsze zajadam, aż się uszy trzęsą:)
SMACZNEGO!
P.S. A poniżej wspomniane małże z tajską bazylią i garażowa garkuchnia. Oj, jak ja chciałabym tak codzień jadać na obrusiku w kratkę...