Szparagi wybieram zawsze zielone (za białymi nie przepadam) i cienkie ze złożonymi gładko kwiatami. Zwłókniałe końcówki ucinam (zwykle w miejscu, w którym się jeden testowy szparag daje łatwo złamać). Wrzucam związane nitką pionowo do osolonego wrzątku łebkami do góry, gotuję "na stojąco" około 3-4 minut, a potem chlup - po całości do wody i jeszcze kolejne 2 minuty. Wykładam do miski (nie hartuję - lubię jeść ciepłe), dodaję plasterki masła i tarty parmezan. Idealne z sadzonym jajkiem.
P.S. A w prasie kilka pysznych przepisów na grilla i na sałatki z truskawkami. Mmmmm...yummmmiiii!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz