wtorek, 4 marca 2014

...pan śledzik z jabłkiem i buraczkami

Więc zacznę dziś od spowiedzi. Plan przez chwilę był taki by nie jeść, więc i mniej gotować. Więc obrusik zamarł. Z planu jednak wyszły nici, bo w moim przypadku (a przypadek jest dość ciężki...;)) postanowienie poprawy formy nie idzie w parze z dobrostanem ducha więc znów w gary weszłam i czuję się z tym bosko!:)  I prędko w kulinarnych depeszach nadrabiam straty. Zacznę od śledzia, bo póki co są dziś jeszcze ostatki, a jak ostatki to musi być przecież i śledź, strojny jak na karnawał przystało. Ten mój, nie dość, że przystojny, to i nawet z obietnicą lepszej formy współgra, więc radość podwójna, i nadzieja, że jeszcze nie wszystko może i stracone...:) Jest tylko lekko odsolony i klasycznie w zalewie z dodatkiem oleju zamarynowany. A potem wrzucony na głęboki talerz, z chrupiącym jabłkiem, buraczkami z zalewy, zielonymi oczkami kaparów i koniecznie czerwoną cebulką. W sosie jogurtowo-chrzanowym podany. Na ostatki w sam raz taki pan śledź. I taki, który lubi pływać:)

SMACZNEGO!

piątek, 17 stycznia 2014

...szwedzkie bułeczki cynamonowe

Mam noworoczne postanowienie, że jem mniej węglowodanów i dochodzę do mistrzostwa w pieczeniu drożdżowych bułeczek. Plan pokrętny, przyznacie, któremu mój los rzuca pod nogę kłodę ale i czasem ogromnie sprzyja. Taka jest bowiem historia z wczoraj - kupuję świeżego Kukbuka i ja patrzę, a tam przepis na kanelbullare! Mój szwedzki narkotyk, pogromcę sukienek w rozmiarze większego S i siłę przetrwania w trudnych warunkach atmosferycznych. Więc do dzieła z bułkami! Mąka od razu cała do miski, i razem z drożdżami więc zasady przepisu już na wstępie przez brak uwagi w tym podnieceniu złamane. I pod kaloryfer z mieszanką, a potem reszta składników i ciasto HURRAAA! jakoś wyrosło:) A  na koniec cynamonu szczodrze i trzcinowego cukru też, i na chwilę niech odsapną maluszki i kształtów nabiorą, i do pieca je zgodnie z przepisem! I pysznie wyszło choć do drożdżowego podejście to pierwsze. Tylko cukru perłowego cholera zabrakło. Lecz nie szkodzi. I tak jest z bułek niezła frajda. Po przepis odsyłam dziś do Kukbuka, a komu po drodze niech na bułeczkę wpadnie. Zapraszam:)


wtorek, 14 stycznia 2014

...łosoś teriyaki z warzywami

Zimową porą dania z lekkim skosem na Azję smakują najlepiej. U nas ostatnio, zamiast mintaja z kiszoną, rozgościł się na dobre na obrusiku w kratkę dosmaczony sosem teriyaki pieczony łosoś. Cudów w tym daniu nie ma, jest za to smak czterech podstawowych składników-oleju sezamowego, limonek, papryczki chili i teriyaki. Narobić się zbytnio też w kuchni przy tym nie trzeba. Wystarczy wrzucić łososia dzień wcześniej w gotowy sos teriayki, a następnego dnia do pieca rozgrzanego do 180 stopni na pół godziny.  Kiedy się łosoś piecze, jest czas na przesmażenie warzyw. Rozgrzewam więc na patelni  olej sezamowy i dorzucam do niego pokrojoną drobno świeżą chili, czosnek i warzywa - cukinię, paprykę, pieczarki (lub boczniaki), cebulę oraz świeży szpinak. Smażę krótko na dużym ogniu, podlewam sosem teriayki i zagęszczam na koniec delikatnie skrobią. Do tego jaśminowy ryż, limonka na rybę i dania gotowe.

SMACZNEGO!

czwartek, 9 stycznia 2014

...krem z pieczonego kalafiora, czosnku i ziemniaków

Na zupę z pieczonego kalafiora trafiłam przypadkiem obserwując działalność kulinarną małego warszawskiego bistro i od razu pobiegłam do sklepu po najdroższego w swoim życiu kalafiora (w sumie nie sezon:)). Choć bistro pisze na swojej stronie, że to zupa HIT w ich karcie to przepisem się już nie pochwalili, więc zrobiłam z niej swoją interpretację przystępną smakowo dla całej naszej trójki. W skład podstawowy zupy wchodzi jegomość kalafior, duża dawka czosnku i kilka ziemniaków. Warzywa się najpierw piecze, dzięki czemu zupa ma przyjemny aromat, a potem gotuje w warzywnym bulionie, blenduje na krem i przyprawia solą, gałką muszkatałową oraz kremową śmietanką. Do tego grzanki z białego pieczywa z masełkiem pietruszkowo-czosnkowym, szczypta świeżo zmielonego pieprzu i przewrotna kalafiorowa gotowa.


SMACZNEGO!

sobota, 4 stycznia 2014

...pomidorowo-dyniowy krem z imbirem i pastą curry

Rozgrzewamy się! Spijamy domowe nalewki o smaku lata i warzymy doprawione na ostro zupy. Ta jest naszym przysmakiem i trafiła nam się zupełnie przez przypadek, kiedy w warzywniaku, gdzieś pomiędzy skrzynkami z jabłkami upolowaliśmy ostatnią dynię hokkaido. Dla nas dyniojadów taki łup to wielkie kulinarne szczęście :) A dynia w wydaniu lekko egzotycznym to już frajda na maksa:) Więc przedstawiam, bo może i Wam się jeszcze dynia trafi, zupę dyniową z pomidorami, sporą ilością imbiru i ostrej papryki, doprawioną na finiszu kapką kokosowego mleka i resztkami upieczonego wcześniej łososia teriyaki.  Sprawdziłam też wcześniej i wiem, że w taki kulinarny krajobraz wpasowują się bardzo dobrze usmażone krewetki oraz prażony sezam z kolendrą. Niestety składniki te po poświątecznym huraganie w naszych sklepach są niedostępne, więc poczekam na nie i repetę zupy z drugiej półówki dyni. A tymczasem - hu hu ha, hu hu ha, z taką zupą zima nie jest zła:) 


Składniki:
  • pół dyni hokkaido
  • puszka pomidorów krojonych
  • kawałek imbiru ( u nas jest duży -  taki z 8 cm conajmniej)
  • łyżka czerwonej pasty curry
  • łyża oleju sezamowego
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 szalotka
  • 1 litr wody (lub bulionu warzywnego) 
  • sól
Zamiast wody można użyć również mleczka kokosowego.

 Połówkę dyni należy pokroić mniej więcej na 8 plastrów, pozbawić pestek i upiec (45 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni). Dynię można również pokroić w kostkę i usmażyć do miękkości na oliwie (ja wybieram piekarnik - mniej roboty a dynia robi się przyjemnie słodka). Kiedy dynia jest upieczona przygotowuję bazę zupy - w głębokim garnku rozgrzewam olej sezamowy i dodaję do niego pastę curry, starty na drobnych oczkach tarki imbir, pokrojoną drobno cebulę i czosnek i przesmażam wszystkie składniki razem od czasu do czasu mieszając przez jakieś 3 minuty. Następnie dodaję krojone pomidory z puszki, pokrojoną na drobniejsze kawałki, upieczoną dynię, zalewem wodą, solę i gotuję przez około 15 minut. Na koniec blenduję zupę na gładki krem. I gotowe:)

SMACZNEGO!

czwartek, 19 grudnia 2013

...perliczka pieczona w sam raz na święta

Taki nam się ptaszek ostatnio z Lidla mały trafił:) W sam raz na obiad i pół dla dwóch żarłoków i jednego co skubie tylko "co-nie-co". Choć z perliczką mierzyłam się po raz pierwszy, wyszła mi (oczywiście nieskromnie się chwaląc...) z n a k o m i t a! Nadziewana idealnie pasującymi do nadchodzących świąt smakami lekko słodka i bardzo aromatyczna, z chrupiącą skórką i odchodzącym od kostki delikatnym mięsem. A obeszłam się z nią tak: perliczkę dokładnie oczyściłam, opłukałam, wytarłam do sucha papierowym ręcznikiem i natarłam na zewnątrz i od środka solą i pieprzem . A potem nadziałam przepołowioną na pół główką czosnku, wiązką rozmarynu oraz kilkoma grubymi plastrami masła by wreszcie obsypać ją solidnie samymi smakowitościami - kandyzowaną skórką pomarańczową, rodzynkami i igiełkami rozmarynu, i kolejnymi porcjami masła w plastrach, i oblać - kieliszkiem białego wina i  1/4 szklanki syropu klonowego. Na koniec akcji z perliczką dorzuciłam jej do towarzystwa jeszcze sporą porcję przepołowionych na pół czerwonych winogron, które się potem miło w sosie upiekły. Och jaki zachwyt był w domu! Jak przy pierwszym torcie :) Przepis ląduje zatem w domowym zeszycie, a perliczka wpisana jest już na kolejną listę zakupów. Aha - i piec ją trzeba minimum 1,5 godziny w 180 stopniach podlewając tak co 15 minut sosem z naczynia. No to smacznego! I smacznych świąt:) P.S. Ja w święta nie gotuję:)




piątek, 6 grudnia 2013

...pierniczki ze sprawdzonego przepisu

Za oknem wieje, huczy i buczy...Strasznie jest, brrr! To się wzięłam za pierniki, w sumie już najwyższy czas i ostatnia z możliwych pora. I tak ładnie mi w domu od nich teraz zapachniało... I zrobiło się od razu jakoś tak raźniej na duchu. Nie kombinowałam przy tych chłopczykach i sięgnęłam od razu po sprawdzony już w ubiegłym roku przepis z mojego ulubionego bloga www.kwestiasmaku.pl. Przepis jest prosty i sprawdzony, choć niekoniecznie trzeba się go mocno trzymać. Ja z dokładnymi proporcjami podanych w przepisie składników jestem na bakier i już kolejny rok z rzędu sypię do nich więcej mąki niż jest zapisane. I mniej mleka leję, bo mi się ciasto, robione zgodnie z podanym w przepisie bazowym planem, jakoś nazbyt lepiło. Więc mąki zalecam dwie i pół szklanki i jedną czwartą szklanki mleka. Ja zrobiałam pierniczki grubości około 0.5 cm (mierzone na surowym cieście). Wyszło ich około 40 sztuk. Teraz będą leżakować aż do Świąt w pudełku w towarzystwie jabłka, by się tuż przed Wigilią w czekoladzie gorzkiej z pomarańczową skórką wykąpać i słodki lukrem przystroić. Pod warunkiem, że do tego czasu ich nie zjem ...(a jest taka szansa)... do kawy:)
 
 
SMACZNEGO!