Za oknem wieje, huczy i buczy...Strasznie jest, brrr! To się wzięłam za pierniki, w sumie już najwyższy czas i ostatnia z możliwych pora. I tak ładnie mi w domu od nich teraz zapachniało... I zrobiło się od razu jakoś tak raźniej na duchu. Nie kombinowałam przy tych chłopczykach i sięgnęłam od razu po sprawdzony już w ubiegłym roku przepis z mojego ulubionego bloga www.kwestiasmaku.pl. Przepis jest prosty i sprawdzony, choć niekoniecznie trzeba się go mocno trzymać. Ja z dokładnymi proporcjami podanych w przepisie składników jestem na bakier i już kolejny rok z rzędu sypię do nich więcej mąki niż jest zapisane. I mniej mleka leję, bo mi się ciasto, robione zgodnie z podanym w przepisie bazowym planem, jakoś nazbyt lepiło. Więc mąki zalecam dwie i pół szklanki i jedną czwartą szklanki mleka. Ja zrobiałam pierniczki grubości około 0.5 cm (mierzone na surowym cieście). Wyszło ich około 40 sztuk. Teraz będą leżakować aż do Świąt w pudełku w towarzystwie jabłka, by się tuż przed Wigilią w czekoladzie gorzkiej z pomarańczową skórką wykąpać i słodki lukrem przystroić. Pod warunkiem, że do tego czasu ich nie zjem ...(a jest taka szansa)... do kawy:)
Wykorzystałam przepis: http://www.kwestiasmaku.com/desery/ciasteczka/pierniczki/przepis.html
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz