Rozgrzewamy się! Spijamy domowe nalewki o smaku lata i warzymy doprawione na ostro zupy. Ta jest naszym przysmakiem i trafiła nam się zupełnie przez przypadek, kiedy w warzywniaku, gdzieś pomiędzy skrzynkami z jabłkami upolowaliśmy ostatnią dynię hokkaido. Dla nas dyniojadów taki łup to wielkie kulinarne szczęście :) A dynia w wydaniu lekko egzotycznym to już frajda na maksa:) Więc przedstawiam, bo może i Wam się jeszcze dynia trafi, zupę dyniową z pomidorami, sporą ilością imbiru i ostrej papryki, doprawioną na finiszu kapką kokosowego mleka i resztkami upieczonego wcześniej łososia teriyaki.
Sprawdziłam też wcześniej i wiem, że w taki kulinarny krajobraz wpasowują się bardzo dobrze usmażone krewetki oraz prażony sezam z kolendrą. Niestety składniki te po poświątecznym huraganie w naszych sklepach są niedostępne, więc poczekam na nie i repetę zupy z drugiej półówki dyni. A tymczasem - hu hu ha, hu hu ha, z taką zupą zima nie jest zła:)
Składniki:
- pół dyni hokkaido
- puszka pomidorów krojonych
- kawałek imbiru ( u nas jest duży - taki z 8 cm conajmniej)
- łyżka czerwonej pasty curry
- łyża oleju sezamowego
- 1 ząbek czosnku
- 1 szalotka
- 1 litr wody (lub bulionu warzywnego)
- sól
Połówkę dyni należy pokroić mniej więcej na 8 plastrów, pozbawić pestek i upiec (45 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni). Dynię można również pokroić w kostkę i usmażyć do miękkości na oliwie (ja wybieram piekarnik - mniej roboty a dynia robi się przyjemnie słodka). Kiedy dynia jest upieczona przygotowuję bazę zupy - w głębokim garnku rozgrzewam olej sezamowy i dodaję do niego pastę curry, starty na drobnych oczkach tarki imbir, pokrojoną drobno cebulę i czosnek i przesmażam wszystkie składniki razem od czasu do czasu mieszając przez jakieś 3 minuty. Następnie dodaję krojone pomidory z puszki, pokrojoną na drobniejsze kawałki, upieczoną dynię, zalewem wodą, solę i gotuję przez około 15 minut. Na koniec blenduję zupę na gładki krem. I gotowe:)
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz